Nie słyszysz już nic. Tylko ciszę. Ciszę wżynającą się w Twe ciało niczym kawałki lodu. Setki tysięcy kawałków lodu. Ciszę. A czym jest cisza? Czymże jest potęga dźwięku, wobec niej? Niczym.
Cisza jest muzyką, w której słychać ciszę. Wyziera ona z tej śmiertelnie pustej melodii upiornymi dźwiękami, setkami nut, granych kościstymi rękami przez samą śmierć, na strunach cierpienia, tworząc upiorną symfonię ciszy.
Śnieg, niczym białe płatki róż powoli przysypuje Twe ciało, niegdyś skore do tańców i skoków, śmiechu i radości, smutku oraz złości, teraz jednak jedyne na co mogło się zdobić to leżeć i czekać. Czekać na to, co spotyka każdą żywą istotę. Na spowitego w białych szatach wilka. Białego wilka. Biały. Czyż zawsze nie prezentował ten kolor prawości, uczciwości, dobroci, światła i pokoju? Teraz jednak szaro-biała sylwetka majacząca w oddali nie napawała Cię ani spokojem, ani ukojeniem. Wręcz przeciwnie. Napawała strachem. Twój zmęczony już trudem życia umysł protestował. Jednak co może począć stan psychiczny, niedotykalna inteligencja, potencjalna jedynie, wobec fizycznie istniejącego ciała, które zdecydowało się zakończyć w tym miejscu swój żywot. Cóż może?
Biała sylwetka była coraz bliżej. Stalowoniebieskie oczy lśniły wśród tańczących wkoło demoniczny taniec płatków śniegu. Stalowoniebieskie oczy. Oczy. Lśnią niczym dwa kamienie szlachetne. Wystarczy wyciągnąć rękę, dosięgnąć bogactw, ująć szafiry w dłoń, by stać się bogatym. Jednak to nie szafir, to oko, co wszystko widzi, co każdy Twój uczynek obserwowało z ukrycia. Z resztą i tak żadne bogactwo tego świata nie byłoby w stanie przekupić Śmierci. Bezwzględnej i niewzruszonej w swych wyrokach. Pazurzasta łapa unosi się wysoko. Ma zadać cios. I ból. Nie przejmujesz się tym zbytnio. To ostatni ból, jaki kiedykolwiek doświadczysz. Później, czeka jedynie błogi niebyt.
Opadają szpony, masakrując ciało, gwałtownie wydzierając duszę na wolność. Koniec. Nie ma już wilka, nie ma łapy. Jest tylko koniec. I Cisza. W miejscu, gdzie stało przed chwilą uosobienie Śmierci, wilk, o niebieskich oczach, tańcuje jedynie w żałobnym tańcu śnieg, czy rzeczywiście bestia przed chwilą wydała wyrok na żywej istocie? Czy może to tylko zwida przedśmiertna? Majak? Zmora? Koszmar senny osłabionego umysłu? Żaden żywy nie zna odpowiedzi na to pytanie. Każdy, kto poznaje ową tajemnice, natychmiast zabiera ją ze sobą do grobu.
W końcu śnieg przykrywa plamy krwi. I ciało. I ślady łap wilczego ducha. Zaciera wszelkie ślady, niczym włamywacz, zaciera ślady po przestępstwie. Nie zostało nic, co by mogło przypomnieć, o istocie, której byt, został właśnie odebrany.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
jeżeli to przeczytaliście do końca to gratuluję, nie jestem w pisaniu takich rzeczy najlepsza, natchnęła mnie muzyka, której możecie posłuchać podczas czytania:
https://www.youtube.com/watch?v=U62YkXZNs8M
jeżeli to przeczytaliście do końca to gratuluję, nie jestem w pisaniu takich rzeczy najlepsza, natchnęła mnie muzyka, której możecie posłuchać podczas czytania:
https://www.youtube.com/watch?v=U62YkXZNs8M
To jest po prostu piękne...
OdpowiedzUsuńi Ty mówisz że nie jesteś w tym dobra...
Dzięki za komentarz i z przeczytanie tego szajsu, albowiem ja kocham czytać komentarze XD
Usuńpoezja.
OdpowiedzUsuń